Klaudia&Mateusz – dzień ślubu i sesja zdjęciowa w górach

Bardzo wyczekiwany dzień ślubu nadszedł. Wyczekiwany dla Klaudii i Mateusza, ale też dla mnie. Lubię listopadowe wesela i pomyślałam, że jeśli dzień będzie słoneczny to będzie magia. I tak właśnie było. Od samego poranka świeciło przecudne słońce, a dom Klaudii w Lubomierzu był oddalony od mojego o pięćdziesiąt sześć kilometrów. Do przejazdu miałam równą godzinę. Omijając korki w Mszanie Dolnej zyskałam trochę cennego czasu – bardzo ważnego dla fotografa ślubnego. Ważne dla nas jest być na czas, już nawet przed tym zaplanowanym. To bardzo dobrze wpływa na naszych zakochanych. Jeśli się umawiamy na daną godzinę, to są oni na nią przygotowani i przygotowania do ślubu są spokojne, bez pośpiechu. Jak było u Klaudii i Mateusza?

Przygotowania ślubne – fotograf Mszana Dolna

Wspomniałam, że pierwszym punktem na mojej mapie w dniu ślubu był Lubomierz niedaleko Mszany Dolnej. Miłe chwile związane z tą miejscowością krążą w mojej głowie, bo już w niej kiedyś byłam. Było to kilka lat temu. Wtenczas z mężem zdobywaliśmy Kudłoń w Gorczańskim Parku Narodowym w Gorcach. Pomyśleliśmy wtedy, że jest to ciekawa miejscowość, w której można było się kiedyś zatrzymać. Było tam cicho i spokojnie, a z polan położonych nad miejscowością, idąc w stronę Kudłania rozciągały się piękne widoki. W blasku wschodzącego słońca i lekkim przymrozkiem krajobraz mnie oczarował. Cały dzień był słoneczny i piękny, a zdobytej energii przez ten wypad w góry naładowaliśmy na kolejne dni.

Dzień ślubu w Lubomierzu niedaleko Mszany Dolnej

Zbliżając się do Lubomierza w dzień ślubu, pogoda była także cudowna jak tamtego dnia, o którym wspomniałam wyżej. Dotarłam na przygotowania kilka minut wcześniej niż planowałam. Byłam troszkę wcześniej niż Klaudia. Ona już dojeżdżała do domu wracając od makijażystki z Mszany Dolnej. Była oddalona o kilka minut. Podczas czasu oczekiwania zrobiłam zdjęcia dodatkom. Od razu zauważyłam, że w centralnym punkcie w jej pokoju znajdują się piękne wspomnienia zamknięte w antyramie. Są to wspólne zdjęcia ze znajomymi i najwięcej z narzeczonym Mateuszem, który za kilka chwil będzie jej mężem. Wróciła Klaudia. Słyszałam już, gdzieś we wnętrzach domu. Była pełna radości, a gdy weszła do pokoju w satynowym szlafroku z napisem „Bride” przywitała mnie serdecznym, cudnym uśmiechem. Jej suknia, a także dodatki były już gotowe. W przygotowaniach towarzyszyła jej siostra Alicja, która była także świadkową. Później dotarły także najlepsze koleżanki.

Droga do Kasiny Wielkiej, do domu Pana Młodego

Gdy kierowałam się do Mateusza popołudnie było przecudne. Delikatna mgła oraz lekkie słońce to połączenie orzeźwiającego dnia. Listopadowe południe w blasku słońca właśnie tak wygląda. Mimo że umówiliśmy się z Mateuszem na 13:00 na przygotowania, to po dotarciu do niego okazało się, że nie może się doczekać wyjazdu i ubrał się wcześniej. Mimo to, zachęciłam, aby zrobić mini przygotowania. Świadek – dobry kolega oraz jedna z sióstr pomagali mu w tych chwilach.  

Chwila, gdy muzyka zaczyna przygrywać przy domu wszystko już się oficjalnie rozpoczyna. Ja jako fotograf ślubny staje się całkowitym obserwatorem. Kolejnym krokiem – błogosławieństwo i życzenia na nową drogę życia od rodziców i kochanych babć. Następnie wiele wspólnych zdjęć rodzinnych i spotkanie zakochanych ma miejscu przy domu Klaudii.

Uroczysta msza ślubna w parafialnym kościele

Na uroczystości w kościele świętego Józefa Oblubieńca pojawiła się najbliższa rodzina i znajomi. Ta uroczystość była przepełniona emocjami. Była radość, uśmiech, ale także łzy wzruszenia. Oczywiście, jak to zwykle bywa podczas tak pięknego dnia, jakim jest dzień ślubu, wzruszenie zmieniło się w moc radości i szczęścia. Uważam, że dobrze jest jak fotograf ślubny i weselny przekazuje Parze Młodej te fotografie. Są to prawdziwe emocje, które przywołują niesamowite wspomnienia nawet za kilka lat.

Plener ślubny w Czorsztynie – fotografia ślubna Mszana Dolna

Plener ślubny, to także ciekawy czas, aby ująć we fotografiach miłość małżonków. Prawie grudniowe dni jak wiemy nie rozpieszczają wysokimi temperaturami, ale złociste promienie, które chyli się ku zachodowi daje delikatny powiew i uczucie ciepła. Nasi zakochani podczas tej niezwykłej ślubnej sesji plenerowej przekazali moc emocji i dużą ilość uczucia wobec siebie. Nie możemy się temu dziwić są od kilku dni szczęśliwymi małżonkami, którzy pomimo wszelakich przeciwności losu ślubowali sobie miłość przed ołtarzem. Ślubna sesja plenerowa to czas kiedy możecie skupić się na sobie, a naturalne otoczenie to jedno z najlepszych rozwiązań. Po prostu wystarczy zdać się na naturę. Jesienna sucha trawa, drzewa bez liści, panorama Tatr, ale także wzniesienia Podhala przeplatające się z wodą jeziora Czortyńskiego. Wszystko skąpane złocistą barwą słońca. Miękkie światło nadaje fotografii szczególnego uroku, którego warto szukać tylko o wschodzie lub zachodzie słońca. Jednak wyjątkowości ślubnej sesji plenerowej nadają uczucia i emocje. Ja jako fotograf ślubny uwielbiam z Wami być podczas tego naturalnego spektaklu w naturalnym otoczeniu, np. na podhalańskich wzniesieniach blisko Krościenka nad Dunajcem, Czorsztyna czy Bukowiny Tatrzańskiej.